Pierwsze 2 tygodnie szkoły już za mną. Było różnie. Raz lepiej, raz nieco gorzej, ale ciągle na plus. Przez pierwsze kilka dni musiałam wypracować rutynę i pogodzić jakoś szkołę, treningi, mecze i prace domowe. Jest trudno, ale daję radę. Uczę się z host siostrą, która pomaga mi, kiedy czegoś nie łapię. Z biologii pomaga mi host tata, bo w końcu jest lekarzem :D Na lekcjach nie jest jakoś trudno, nie muszę tyle kuć, co w Polsce, bo nie ma tak dużo materiału, a i z lekcji zapamiętuję więcej, bo są dużo ciekawsze. Wiecie, prezentacje, filmiki, scenki, doświadczenia itd. Dużo pomogła mi drużyna, dzięki której znam już sporo osób i praktycznie na każdym przedmiocie jest ze mną jakaś dziewczyna z drużyny. Z tego względu, że spędziłam tutaj prawie miesiąc przed początkiem szkoły, to poprawił się też mój angielski, więc rozumiem już prawie wszystko, co ktoś do mnie mówi. Podsumowując, jest dobrze, ale ciężko, ale nie żałuję, bo po pierwsze nie mam chwili na nudę i tęsknienie, oraz poznałam wiele super osób.
W ostatnich 2-óch tygodniach miałyśmy 3 mecze z Santa Barbara HS i Thousand Oaks u nas i z Moorpark HS na wyjeździe. Wygrałyśmy wszystkie, nie tracąc żadnego seta :D
Trochę krótko, ale naprawdę znalezienie teraz czasu na pisanie jest dosyć trudne. Czasami nie mam nawet kiedy pogadać z rodzicami XD
|
Piątkowy mecz |
|
Cudny zachód |
|
Piękne te zachody <3 |
|
A to już na naszej ulicy |
|
Po jednym z treningów |
|
Z sąsiadem, oczywiście musiałam się odwrócić XD |
|
Cola pong na domówce u koleżanki :D |