Hejka! Z tej strony Amelia, która najprawdopodobniej rok szkolny 2019/2020 spędzi na wymianie w USA.
Wstęp zaczerpnęłam z rubryki o mnie, bo kompletnie nie miałam pomysłu, jak zacząć. Skoro mam to już za sobą, to napiszę skąd w ogóle pomysł na wymianę. Jakiś rok temu moja mama spotkała się z koleżanką, której syn też wybiera się na wymianę i po powrocie do domu opowiedziała mi o tym. Ja oczywiście postanowiłam wszystko sprawdzić w internecie i tak trafiłam na wiele blogów ludzi, którzy przeżyli już taką wymianę. Miałam szczęście, że były akurat ferie, bo spędziłam godziny na wyszukiwaniu i czytaniu tych blogów. Później na trochę zapomniałam o temacie, ale wrócił on w wakacje, kiedy spotkałam na mieście syna tej koleżanki mamy i zaczęliśmy rozmawiać i wtedy nakręciłam się jeszcze bardziej niż za pierwszym razem. Później porozmawiałam z mamą i zadzwoniłam do taty, z którym rozmawiałam przez skype. Na początku byli przerażeni moim wyjazdem na tak długi czas w tak młodym wieku, ale gdy poznali więcej szczegółów i co da mi taki wyjazd, to powiedzieli, że warto spróbować. Zaczęliśmy zastanawiać się nad biurem, z którym pojadę. Poczytałam opinie w internecie i podpytałam syna koleżanki mamy i wybraliśmy Almatur. Później była wizyta w biurze, wybór fundacji - CHI, rozmowa kwalifikacyjna i test. Dostałam też aplikację, której wypełnienie zajęło sporo czasu. Aplikację wysłałam na początku grudnia i teraz czekam już tylko na placement.
Trzymajcie kciuki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz